Stay Away!
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Cmentarz na skraju lasu

4 posters

Go down

Cmentarz na skraju lasu Empty Cmentarz na skraju lasu

Pisanie by Silminyel Sro 30 Lip 2014, 14:54

Cmentarz na skraju lasu 1086bo9
Miejsce ostatniego spoczynku wielu dawnych mieszkańców miasta. Miejsce ciche, spokojne i nieco smutne za dnia, nocą powodujące nieprzyjemne ciarki.
Silminyel
Silminyel
Admin


https://stayaway.forumpolish.com

Powrót do góry Go down

Cmentarz na skraju lasu Empty Re: Cmentarz na skraju lasu

Pisanie by Akira Takimoto Nie 26 Paź 2014, 09:27

Obiecywał sobie, że nie będzie płakać na pogrzebie. Zbyt wielu obcych ludzi tam było, by okazywać swoje uczucia. Z zaciętością przygryzał dolną wargę powtarzając sobie w myślach by ni płakać. Nie płakał… dopóki nie usłyszał pierwszych słów kapłana i nie uzmysłowił sobie co właśnie się dzieje.
Mama odeszła. Nie ma jej tu. Zaraz zakopią jej ciało głęboko w ziemi, nie wstanie już. Nigdy już nie wróci.
Dopóki mógł, wtulał się rozpaczliwie w Shona, ukrywając twarz w jego koszuli i łkając cichutko. Słyszał co jakiś czas szepty ludzi wokół. Wielu z nich wyrażało współczucie, litowało się nad osieroconym chłopcem, pytało „jak ona mogła coś takiego zrobić, umyślnie osierocić kalekie dziecko”. Potępiało matkę Akiry za to co zrobiła. Chłopiec nie chciał tego słuchać. Nie chciał by obarczano winą mamę, skoro to on był winny. To on nie potrafił dać jej wsparcia po śmierci taty i był dla niej tylko ciężarem. To wszystko jego wina. Nie chciał też by ludzie na niego patrzyli, więc tym bardziej ukrywał się wciskając zapłakaną buzię w tors Shona, chwilami tak mocno, że niemal boleśnie. Nic nie mówił. Do nikogo nie odezwał się nawet słowem. Nie miał też sił odbierać kondolencji składanych przez obce osoby.
W pewnym momencie pozwolono mu pożegnać się z mamą. Podejść do jej trumny, ostatni raz chwycić jej zimną rękę. Akira odsunął się od Shona i z czyjąś pomocą podszedł do drewnianej skrzyni. Uklęknął przy niej, chwycił obiema dłońmi brzeg trumny i pochylił się nad nią nisko. Nie chciał dotykać trupa matki. Czuł nieprzyjemny zapach ciała, które zaczynało się już rozkładać. Spowodowało to u niego kolejną falę niepowstrzymanego szlochu. Łzy spadały do wnętrza trumny wsiąkając w ubranie zmarłej matki. Akira oparł czoło o własne dłonie zaciśnięte na brzegu trumny.
-Przepraszam, mamo. Przepraszam za wszystko… Mamusiu opiekuj się tatą i czekajcie tam na mnie. Przyjdę niebawem i wszystko będzie jak kiedyś. Będę lepszym synem niż byłem. –wyszeptał cichutko, najciszej jak potrafił, niemal bezgłośnie poruszając wargami. Bał się by ktoś inny go nie usłyszał. Pogładził dłonią brzeg trumny, wstał i niepewnie zrobił krok w kierunku, z którego przyszedł. Zaraz zjawiła się przy nim jakaś kobieta, która zaoferowała mu pomoc i obiecała że będzie prowadzić go do końca uroczystości. Chciał wrócić do Shona, znów się do niego przytulić i znowu rozpłakać, ale skinął tylko głową i chwycił się jej szczupłego ramienia. Szedł z nią posłusznie i wykonywał jej polecenia, nawet, gdy kazała mu wziąć garść ziemi i rzucić ją na trumnę. Wiedział, że tak się robi, że to rodzina i bliscy powinni symbolicznie pogrzebać zmarłą, niemniej jednak wcale nie chciał tego robić. Czuł, że pod paznokciami została mu odrobina cmentarnej gleby i przez chwilę miał wrażenie, że zostanie ona już tam na zawsze i nigdy nie pozwoli mu zapomnieć co zrobił. Doprowadził do śmierci własną matkę, a później jeszcze ją pogrzebał. Łzy płynęły po jego bladej twarzy, do wyschniętych warg, na których zostawiały słony smak.
Po ceremonii kobieta powiedziała, że przyszła tu specjalnie po Akirę. Opowiadała o tym, że wiele osób martwiło się o niego, że chcą go zabrać w bezpieczne miejsce i wziąć go pod opiekę. Mówiła do niego jak do dziecka, a przecież Akira dzieckiem już nie był. Nie chciał jej słuchać, więc tylko pokiwał posłusznie głową i pozwolił się zaprowadzić do auta. Nogi uginały się pod nim, czuł się zmęczony i wyczerpany płaczem. Miał wrażenie, że zaraz opadnie z sił, więc z niewielką ulgą usiadł w wygodnym samochodowym fotelu. Wciąż czuł pod paznokciami wilgotną glebę, wydawało mu się, że wciąż czuje zapach rozkładu, choć było to niemożliwe. Przecież trumna leżała już głęboko pod ziemią. Przez chwilę miał ochotę wrócić tam, rozkopać mogiłę własnymi rękoma, dotrzeć do drewnianej skrzyni i upewnić się czy to wszystko na pewno prawda. Nie wierzył, że mama mogła tak po prostu odejść. Nie chciał też sam tak po prostu odchodzić, więdząc, ze na cmentarzu został Shon. Wyglądał przez szybe auta bystrym spojrzeniem przesuwając po cmentarzu. Jakby szukał kogoś wzrokiem i jakby był w stanie go dojrzeć. Oczywiście nie widział nic i nie wiedział nawet w którym kierunku patrzeć, co go niesamowicie frustrowało. Nie znalazł Shona, a auto ruszyło i odjechało.
[zmiana tematu]
Akira Takimoto
Akira Takimoto

Wzrost : 168
Zawód : Uczeń 3C
Age : 26

https://stayaway.forumpolish.com/t184-akira-takimoto

Powrót do góry Go down

Cmentarz na skraju lasu Empty Re: Cmentarz na skraju lasu

Pisanie by Tom Salvia Wto 06 Sty 2015, 23:05

- ...i właśnie w ten sposób zmarnowałem sobie życie. Przynajmniej zebrałem się na odwagę, żeby w końcu cie odwiedzić. Po dwóch latach, marny ze mnie przyszywany syn, co?
Wysoki mężczyzna gorzko się zaśmiał, powstrzymując zaszklone oczy. Siedział na małej ławce postawionej przed pomnikiem zmarłego. Pochylił głowę w dół i podparł ją zmarzniętą od chłodu dłonią, łokieć opierając na swojej nodze. Co on najlepszego właśnie wyprawiał? Jak skończony idiota mówił do ozdobionej imieniem skały, jakby ktokolwiek miał go usłyszeć. Po raz kolejny odgarnął grzywkę ze swoich włosów do tyłu, ciężko wzdychając.
- Tęsknię za tobą John. Pieprzony sukinsynu, nie zdążyłeś mnie jeszcze wszystkiego nauczyć i tak po prostu odszedłeś! - krzyknął.
Czuł jak jego emocje zaczynają wzbierać coraz bardziej, zawsze był tym opanowanym. Teraz gdy przez własną głupotę stracił wszystko nie wiedział co ze sobą zrobić. Wstał z miejsca i zaczął się kręcić przy grobie, zostawiając kolejną serię śladów na śniegu.
Spokojnie. Zawsze dawałem radę. Nie załamałem się tyle razy, teraz też będzie dobrze.
- Kurwa!!! - Kopnął zamaszyście śnieg, jakby to miało mu w czymś pomóc. Nienawidził być bezradny.
Tom Salvia
Tom Salvia

Wzrost : 189
Zawód : Psycholog/Ochroniarz
Age : 39

https://stayaway.forumpolish.com/t350-tom-salvia

Powrót do góry Go down

Cmentarz na skraju lasu Empty Re: Cmentarz na skraju lasu

Pisanie by Julien Niquet Pią 16 Sty 2015, 23:50

Krótki spacer, tak? Krótki by był, owszem... gdyby pewien jasnowłosy osobnik miał orientację w terenie. Ale co tam! Przecież chodził już kilka razy przez ten las swoim genialnym "skrótem", przy okazji zahaczając o polankę, na której zdarzyło mu się imprezować kilka razy. Problem pojawia się wtedy, gdy idzie się przez ten cholerny las po cholernym zmroku i to w cholernej zimie przy cholernej warstwie śniegu. Magiczna atmosfera? Niezbyt. Raczej irytująca.
- Mam dosyć, naprawdę... - wymamrotał, wyciągając telefon. - Kurwa mać! I jeszcze brak zasięgu. Wielki powrót pecha, hum? - przewrócił oczami i zaczął robić to, co normalny nastolatek robi przy braku łączności, czyli wyciągać rękę z telefonem w górę i kręcić się w tę i z powrotem w poszukiwaniu tej jednej, zbawiennej kreseczki. Jednak nieskończone pokłady złośliwość losu zapragnęły o sobie przypomnieć. Wywalenie się o ukryty pod śniegiem gruby korzeń nie było zbyt oryginalnym sposobem na przypomnienie o sobie, lecz wciąż wyjątkowo skutecznym. Niquet wyłożył się, jak długi na śniegu. Telefon poleciał jakieś półtora metra do przodu, lądując w zaspie. Tyle dobrego, że wystawał mniej więcej do połowy i wciąż miał włączony wyświetlacz. Francuz nie musiał męczyć się z jego szukaniem.
Z poirytowaniem wypisanym na twarzy podpełznął do komórki. Wtedy też poirytowanie zamieniło się miejscami ze znużeniem. Nadal nic. Chłopak podniósł się z ziemi i pobieżnie otrzepał ubrania z białego puchu. Z zadowoleniem stwierdził, że nie otacza go już ściana drzew. Zastąpiły je... granitowe nagrobki. Dużo granitowych nagrobków przykrytych bielą. Ciałem jasnowłosego wstrząsnął dreszcz, który niewiele miał związanego z temperaturą. Raczej z siedzącą przed nagrobkiem w nieco dalszej części cmentarza sylwetką. Nastolatek odruchowo przełknął ślinę i zaczął dyskretnie iść brzegiem lasu, by zbliżyć się do postaci. Jak to dzieciak, wciąż był cholernie ciekawski. Wypadało sprawdzić, kto kręci się po takim miejscu późnym wieczorem. Najwyżej umrze. Ze strachu.
Gdy postać podniosła się i zaczęła chodzić, nieco zwolnił, jednak się nie zatrzymał. Jednak wyjątkowo głośne i dobitne przekleństwo, jakie usłyszał, nieco go uspokoiło. Nieco, bo pierwsze skojarzenie, chociaż poprawne, wydawało mu się w tym momencie absurdalne.
Niemożliwe. Przecież wyjeżdżał. Czyżby już wrócił? Hah, może uznał, że wróciłem do siebie? Pewniejszym już krokiem pokonał odległość dzielącą go od mężczyzny. Podchodził doń nieco z tyłu, z prawej strony.
-Książę nie powinien używać takiego słownictwa, nawet w przypływie emocji.- powiedział cicho, łapiąc przy tym chłodną dłoń starszego. Może i był to nieco dziecinny gest, ale jakoś się tym nie przejmował. Przy tym wrednym świrologu zawsze czuł się tak bezpiecznie, jak dziecko w rodzinnym zaciszu.
Julien Niquet
Julien Niquet
Pełzacz

Wzrost : 185 cm
Zawód : Fotograf//Absolwent liceum
Age : 27

https://stayaway.forumpolish.com/t248-tu-parles-francais

Powrót do góry Go down

Cmentarz na skraju lasu Empty Re: Cmentarz na skraju lasu

Pisanie by Tom Salvia Sob 17 Sty 2015, 12:37

Z jednej strony ten głos był ostatnim, który pragnął teraz usłyszeć, a zarazem z drugiej tym wyczekiwanym i upragnionym. Nigdy nie sądził, że spotka w takim miejscu jego.  Odwrócił głowę w stronę niższego chłopaka i uśmiechnął się blado.
– A dzieci powinny już dawno spać w domu – odparł lekko zachrypniętym głosem.
Nie powiedział tego w ten złośliwy sposób, bardziej jego ton był przepełniony tęsknotą zmieszaną ze smutkiem. Tyle rzeczy przez ostatni rok miało miejsce, szczerze nie sądził aby kiedykolwiek mógł z powrotem stanąć na nogi. A co dopiero wrócić tutaj. Nie zwlekając dłużej, odwrócił do siebie chłopaka lekkim pociągnięciem dłoni i go mocno przytulił. W końcu poczuł czyjeś ciepło, które go w pełni zapewniło, że to nie jest sen. Naprawdę chłopak był tutaj obok, to nie był jego kolejny sen ze zwidami. Po chwili uderzył go delikatny zapach włosów Juliena, jak to kiedyś miał w zwyczaju, ujął delikatnie jego głowę, wsuwając nos między niesforne kosmyki.
– Tęskniłem. Myślałem, że już nigdy cię nie zobaczę. Że nigdy nie poczuję tego delikatnego ciała i nie usłyszę tego melodyjnego głosu – szeptał do jego ucha.
W ten sposób odezwała się jego francuska połowa. Niepoprawny romantyk, który z utęsknieniem odnalazł swego ukochanego. Wiedział, że powinien wrócić na ziemię, do rzeczy realnych. Jednak teraz nie był w stanie, wszystkie emocje, które zawsze tak mocno ukrywał były na granicy wybuchu. Dochodził jeszcze fakt, iż Jul dowie się o śmierci jego opiekuna, w końcu pionowy nagrobek widniał tuż za jego plecami. Nigdy mu nie powiedział o śmierci Johna, sam był w szoku gdy się o niej dowiedział, w końcu zawdzięczał mu wszystko i szanował go. Dochodził też fakt też, że przez tą śmierć rozstał się z Julienem. Data śmierci opiekuna potwierdzała dokładnie dzień ich zerwania. W końcu rozstanie się przez głupią różnicę wieku było marną wymówką Toma.
Nie… On na pewno nie pamięta kiedy się rozstaliśmy, to nie możliwe. Chociaż…
Jego uścisk ani na chwilę nie zelżał, nieco przy długie kosmyki wpadały prosto w jego zaszklone i przemęczone oczy. Powinien pójść do fryzjera i jakoś o siebie zadbać, a nie pierwszą rzeczą, którą zrobił po powrocie było zostawienie walizki w nowym mieszkaniu i zaraz po tym pójście na cmentarz. Chociaż na chwilę obecną nie żałował tego. Dopiero teraz dotarł do niego fakt, jak bardzo brakowało mu bliskości.
Tom Salvia
Tom Salvia

Wzrost : 189
Zawód : Psycholog/Ochroniarz
Age : 39

https://stayaway.forumpolish.com/t350-tom-salvia

Powrót do góry Go down

Cmentarz na skraju lasu Empty Re: Cmentarz na skraju lasu

Pisanie by Julien Niquet Sob 17 Sty 2015, 20:58

Zamrugał powiekami ze zdziwieniem, gdy znalazł się w ramionach mężczyzny. Bądźmy szczerzy, nie spodziewał się takiej reakcji, takich słów. Nie po tym, co powiedział mu Tom te cholerne trzy lata temu. Ba, gdy widzieli się zeszłej jesieni, nawet nie zdążyli porozmawiać. Spieszył się do kogoś, a do Francuza odnosił się z wyjątkowym dystansem. Gdzie ta obcość? Gdzie brak zaufania i zniecierpliwienie? Naprawdę tęskniłeś czy po prostu szukasz pocieszenia? - pomyślał z goryczą, uśmiechając się nikle. Mimo wszystko wtulił się w niego z ufnością, samemu również go obejmując.
- Wystarczyło napisać, zadzwonić... Napisać głupiego maila. Nie mów, że na starość zabrakło Ci odwagi. - zaśmiał się, przymykając powieki. Skłamałby, gdyby powiedział, że nie jest mu dobrze. Przeciwnie. Sam również tęsknił za bliskością swojego dawnego kochanka. Nikt nie potrafił go tak zaspokoić, jak on. Nikt tak na niego nie działał, nie dawał mu poczucia bezpieczeństwa i stabilności.
Szkoda, że nie może być tak jak dawniej. Naprawdę szkoda. Mogliśmy być szczęśliwi, wiesz? Rzeczywistość była cholernie okrutna. Gdyby nie to zerwanie, pewnie wciąż byłby całkiem grzecznym, ale wesołym chłopakiem. A na pewno nie miałby średnio co tydzień czy dwa nowego kochanka.
Westchnął ciężko i uchylił powieki. Wpatrywał się przed siebie bez większego celu, bo tylko na to pozwalało mu ustawienie z Tomem. Co pan psycholog robił w miejscu takim, jak to? Odpowiedź wznosiła się praktycznie przed nim. Zacisnął mocniej dłonie na jego płaszczu. "Splendens"? Znam to nazwisko. Zmarszczył lekko brwi, a jego wzrok padł na datę. Datę, której trzecią rocznicę spędził w cholernym barze, gdzie znowu przesadził z alkoholem i znów urwał mu się film. Co prawda koniec był przewidywalny, bo obudził się w pokoju hotelowym z nieco starszym od siebie chłopakiem, chyba studentem. Tyle dobrego, że nic po tym nie złapał.
- Chodźmy stąd, co? To miejsce jest nieco... przygnębiające. - powiedział cicho, odsuwając się na tyle, by spojrzeć mężczyźnie w oczy. Nie chciał rozmawiać o przykrych tematach w takim otoczeniu. To niestosowne.
Wyciągnął dłoń i pogładził go lekko po policzku. Po krótkiej chwili wahania uniósł się na palcach i musnął delikatnie jego usta swoimi, jakby pytając o przyzwolenie. Nie chciał się narzucać. Kto wie, może jego książę znalazł sobie kogoś, z kim chce spędzić resztę życia?
Julien Niquet
Julien Niquet
Pełzacz

Wzrost : 185 cm
Zawód : Fotograf//Absolwent liceum
Age : 27

https://stayaway.forumpolish.com/t248-tu-parles-francais

Powrót do góry Go down

Cmentarz na skraju lasu Empty Re: Cmentarz na skraju lasu

Pisanie by Tom Salvia Sob 17 Sty 2015, 22:08

Gdybym był tylko w stanie, to bym napisał.
Odpowiedział jedynie, tuląc go nadal. Wszystkie wspomnienia związane z nim powróciły w przeciągu kilku chwil. Wspólne wyjścia, trzymanie się za dłonie, gdy szli środkiem miasta. Domowe randki, pierwszy, wspólny pocałunek. Wszystko było piękne, wtedy za nic by nie zamienił tego co było między nimi. Nieraz też myślał, aby wyjaśnić wszystko chłopakowi i wrócić do niego. Ale jakby to przecież wyglądało? Układał już tyle razy tą rozmowę w głowie, tęsknił za nim każdego dnia, nie potrafił go całkowicie usunąć z głowy. Gdy stracił swój stary telefon, za granicą, przeklinał się za utratę ich zdjęć na nim. Ale teraz, w tej chwili mógł go dotknąć, to pierwsza dobra rzecz, która zdarzyła się od jego powrotu.
– Ah, tak… Racja. Jest nieco, ponure – zaśmiał się nerwowo.
Po chwili jego serce stanęło. Czyli zauważyłeś nagrobek, idiota. Przysunął się powoli, dłonie zsuwając na plecy chłopaka. Spojrzał mu głęboko w oczy, starając się odszyfrować nieco jego postawę. To nie był czas na analizę, nawet nie miał teraz na to siły. Pomimo ciemności panującej wokół nich, widział dokładnie twarz Juliena, tą lekką niepewność, a może też gdzieś strach? Zapewne jeśli dałoby się wyrazić radość przez wzrok, to teraz to by pokazywały piwne oczy Toma. Przechylił lekko głowę w bok i przywarł mocniej ustami do warg chłopaka. Lekkie uderzenie gorąca napłynęło do jego nieco już zmarzniętego ciała. Zaczął delikatnie całować jego usta, jednak nie robił tego niepewnie. Wysunął nieco język i nie zwlekając, jego ramiona objęły mocniej sylwetkę Juliena. Zaczął go całować jak na francuza przystało, zahaczał lekko giętkim mięśniem o język chłopaka. Stare uczucia chyba nigdy nie wygasną, fala dreszczy przeszła od jego szyi przez cały kręgosłup. Teraz zapach chłopaka wydawał się być znacznie mocniejszy. Dłonie Toma delikatnie sunęły się po plecach Jula, nadal pamiętały ich kształt i te nieco wystające łopatki. Ciemnowłosy odsunął się odrobinę, opierając swoje czoło o czoło chłopaka.
– Mieszkam niedaleko. Chciałbym ci pokazać, jak teraz się urządziłem.
Zabrzmiało to nieco dwuznacznie, jednak Tom nie przejął się tym zbytnio. Czuł jak jego głos nieco drży, chociaż z całych sił starał się to ukryć. Objął swoją dłonią, nieco mniejszą rękę chłopaka, jak to robili niegdyś i pociągnął go za sobą w stronę swojego apartamentu.

[z/t obydwoje]
Tom Salvia
Tom Salvia

Wzrost : 189
Zawód : Psycholog/Ochroniarz
Age : 39

https://stayaway.forumpolish.com/t350-tom-salvia

Powrót do góry Go down

Cmentarz na skraju lasu Empty Re: Cmentarz na skraju lasu

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Powrót do góry


 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach