Korytarz na pierwszym piętrze
3 posters
Stay Away! :: Szkoła :: Prawe skrzydło
Strona 1 z 1
Re: Korytarz na pierwszym piętrze
Michaił generalnie lubił mieć "okienka" między lekcjami. Można sobie wtedy odpocząć trochę, odrobić pracę domową albo nawet nauczyć się na jakiś sprawdzian. Ale co robić, jak praca odrobina i w danym dniu nie ma żadnego sprawdzianu ani kartkówki zapowiedzianej? Niestety, książki też dzisiaj zapomniał wziąć ze sobą niestety. No to sobie klapnie na podłogę i odpali empetrójkę. Choć gdy słucha muzyki, czasem go za bardzo ponosi... Trudno. W sumie korytarz jest pusty, to może nikt nie zauważy. Lubi się wczuwać w melodię, czasem wyobraża sobie, że jest głównym wokalistą. Albo gitarzystą. Albo perkusistą... Różnie. No i tak łaził sobie... jak to się mówi - "jak niedźwiedź po klatce". Czasem można sobie puścić wodze fantazji, prawda?
Re: Korytarz na pierwszym piętrze
Jack szedł zaaferowany korytarzem. Szedł? Raczej dosłownie się unosił. Miał wolną godzinę, a w kurtce w szatni zostawił komórkę. Zwykle by jej nie potrzebował, ale umarłby ze stresu gdyby nie mógł wysyłać przeziębionej siostrze esemesów co pół godziny.
Poza tym, czuł się okropnie, bo znów się na nią wydarł.
I bum. Wpadł.
A raczej coś na niego wpadło. Było niskie, miało ciemne włosy i bardzo twarde łokcie.
I było po prostu małe!
Jack gapił się na dziwne zjawisko, opierając się nad nim na nadgarstkach.
Niestety, po chwili doszło do niego, co tak właściwie odwala, i gwałtownie się cofnął. Cąły zburaczony w dodatku.
Poza tym, czuł się okropnie, bo znów się na nią wydarł.
I bum. Wpadł.
A raczej coś na niego wpadło. Było niskie, miało ciemne włosy i bardzo twarde łokcie.
I było po prostu małe!
Jack gapił się na dziwne zjawisko, opierając się nad nim na nadgarstkach.
Niestety, po chwili doszło do niego, co tak właściwie odwala, i gwałtownie się cofnął. Cąły zburaczony w dodatku.
Re: Korytarz na pierwszym piętrze
Upadł z cichym jękiem pod wpływem popchnięcia wyższego od siebie kolegi. Uniósł głowę, a wraz z nią brwi do góry i zwrócił mu uwagę :
- U-Uważaj, bo... - urwał, gdy zauważył, że tamten się zarumienił. Chyba nie zrobił tego specjalnie, prawda?
- ... a w sumie, nic się nie stało. Moja wina. - oznajmił po chwili, wstał z podłogi i otrzepał się nieco. Zlustrował chłopaka wzrokiem szybko. Duży jest... względem samego Mishy, oczywiście.
- U-Uważaj, bo... - urwał, gdy zauważył, że tamten się zarumienił. Chyba nie zrobił tego specjalnie, prawda?
- ... a w sumie, nic się nie stało. Moja wina. - oznajmił po chwili, wstał z podłogi i otrzepał się nieco. Zlustrował chłopaka wzrokiem szybko. Duży jest... względem samego Mishy, oczywiście.
Re: Korytarz na pierwszym piętrze
Jack patrzył się na nieznajomego dość...tępym i topornym wzrokiem, wyrażającym raczej dezorientację niż cokolwiek innego.
- Yyyy....- zaciął się, cały zburaczały - Uważaj jak idziesz!
Nagle zdał sobie sprawę, że podniósł głos i zburaczył się jeszcze bardziej.
- P-przepraszam. - wymamrotał - Chyba...powinienem patrzyć pod nogi, żebym nie wpadł na coś tak małego...
Po wymówieniu ostatniego słowa, zakrył usta ręką w geście zawstydzenia.
- P..przepraszam...
- Yyyy....- zaciął się, cały zburaczały - Uważaj jak idziesz!
Nagle zdał sobie sprawę, że podniósł głos i zburaczył się jeszcze bardziej.
- P-przepraszam. - wymamrotał - Chyba...powinienem patrzyć pod nogi, żebym nie wpadł na coś tak małego...
Po wymówieniu ostatniego słowa, zakrył usta ręką w geście zawstydzenia.
- P..przepraszam...
Re: Korytarz na pierwszym piętrze
Zachmurzył się na słowo "małego". Nie przepadał za tym stwierdzeniem... No ale trzeba jakoś przywyknąć. Spojrzał na niego spokojnie.
- Chyba obaj powinniśmy uważać. - powiedział, kiwając głową. Odsunął się nieco, chcąc zachować pewien dystans.
- A... jak ci na imię? - nie bardzo potrafił zawiązywać nowe znajomości, no ale czasem takie się przydają.
- Chyba obaj powinniśmy uważać. - powiedział, kiwając głową. Odsunął się nieco, chcąc zachować pewien dystans.
- A... jak ci na imię? - nie bardzo potrafił zawiązywać nowe znajomości, no ale czasem takie się przydają.
Re: Korytarz na pierwszym piętrze
Jack patrzył na nieznajomego wzrokiem wyrażającym dość toporne niezrozumienie.
- T-tak. - zgodził się, a jego policzki wróciły do bezpiecznej bladości. Nie znosił swojej mlecznej cery, na której było widać najdelikatniejszy rumieniec.
- Jestem Jack. Jack Kirisaki. Z pierwszej "A". - odparł, podnosząc się niezdarnie. Z kieszeni wypadło mu kilka zębatek i pasek do zegarka. Z niezadowolonym pomrukiem je zebrał i wsunął na ich poprzednie miejsce, notując, że ubrudził się oliwą do zegarków.
Otarł pośpiesznie rękę.
- A ty? - spytał po chwili.
- T-tak. - zgodził się, a jego policzki wróciły do bezpiecznej bladości. Nie znosił swojej mlecznej cery, na której było widać najdelikatniejszy rumieniec.
- Jestem Jack. Jack Kirisaki. Z pierwszej "A". - odparł, podnosząc się niezdarnie. Z kieszeni wypadło mu kilka zębatek i pasek do zegarka. Z niezadowolonym pomrukiem je zebrał i wsunął na ich poprzednie miejsce, notując, że ubrudził się oliwą do zegarków.
Otarł pośpiesznie rękę.
- A ty? - spytał po chwili.
Re: Korytarz na pierwszym piętrze
- Ja jestem Misza... to znaczy, Michaił Iwanow. Z trzeciej "A" - odparł, choć dla Jacka to może być nieprawdopodobne... Wszak Misza wcale nie wygląda na osiemnastolatka, ale tyle właśnie ma lat. Widząc, że ten ma brudne ręce wyjął z kieszeni chusteczki higieniczne i podał mu.
- Miło cię poznać, Jack.
- Miło cię poznać, Jack.
Re: Korytarz na pierwszym piętrze
Jack przyjął chusteczkę z wdzięcznością i doczyścił palce.
- Ten Rosjanin? - spytał z ciekawością. Po spotkaniu Einara-Skandynawa uznał, że obcokrajowcy są całkiem w porządku.
No, pomijając matkę-Angielkę, ale to był grząski grunt i Jack nie znosił rozmów na temat swojej rodziny.
- M-Mi ciebie też, Michaił. - starał się wymówić imię nowego kolegi poprawnie. Nie wiedział na ile mu to wyszło, i nie wiedział, czy podobnie jak jego irytowało, kiedy ludzie niepoprawnie wymawiali jego imię. "Jakku" było nieprzyjemne. Sam fakt, że "Kirisaki Jack" po przetłumaczeniu znaczyło "Kuba Rozpruwacz", było raczej komiczne.
- Ten Rosjanin? - spytał z ciekawością. Po spotkaniu Einara-Skandynawa uznał, że obcokrajowcy są całkiem w porządku.
No, pomijając matkę-Angielkę, ale to był grząski grunt i Jack nie znosił rozmów na temat swojej rodziny.
- M-Mi ciebie też, Michaił. - starał się wymówić imię nowego kolegi poprawnie. Nie wiedział na ile mu to wyszło, i nie wiedział, czy podobnie jak jego irytowało, kiedy ludzie niepoprawnie wymawiali jego imię. "Jakku" było nieprzyjemne. Sam fakt, że "Kirisaki Jack" po przetłumaczeniu znaczyło "Kuba Rozpruwacz", było raczej komiczne.
Re: Korytarz na pierwszym piętrze
- Da. - odparł w swoim języku. Znudziło mu się łażenie w tą i z powrotem, to usiadł na parapecie. I zapadła taka niezręczna cisza... Co by tu powiedzieć? Nie bardzo wiedział, jak zacząć. Ale spróbować zawsze można.
- Nudy... Nie ma to jak okienka między zajęciami. - powiedział, wzdychając. Lubi zegarki? Pewnie tak, bo coś tam mu wypadło... Coś podobne do zębatki.
- Lubisz zegarki? - spytał po chwili.
- Nudy... Nie ma to jak okienka między zajęciami. - powiedział, wzdychając. Lubi zegarki? Pewnie tak, bo coś tam mu wypadło... Coś podobne do zębatki.
- Lubisz zegarki? - spytał po chwili.
Re: Korytarz na pierwszym piętrze
- Okienka są w porządku. Można odrobić lekcje. - wymamrotał Jack nieśmiało. Miszka był taki...taki...taki malutki!
Był już w trzeciej klasie, ale Jack wyglądał przy nim jak olbrzym.
Chłopaczyna był drobny i Kirisaki poczuł się jak przy swojej młodszej siostrze, która była podobnie kurduplowata.
- Eeee...tak. Chcę być zegarmistrzem. - odparł, cały czas porównując ich postury.
Jakie toto...małe jest...
Kirisaki nie wiedział, co dalej powiedzieć. Był strasznie nieśmiały i znów zaczął się czerwienić.
Był już w trzeciej klasie, ale Jack wyglądał przy nim jak olbrzym.
Chłopaczyna był drobny i Kirisaki poczuł się jak przy swojej młodszej siostrze, która była podobnie kurduplowata.
- Eeee...tak. Chcę być zegarmistrzem. - odparł, cały czas porównując ich postury.
Jakie toto...małe jest...
Kirisaki nie wiedział, co dalej powiedzieć. Był strasznie nieśmiały i znów zaczął się czerwienić.
Re: Korytarz na pierwszym piętrze
- To ciekawe. Ja bym nawet nie umiał pewnie. - odparł. Czemu on się tak rumieni cały czas? Gorąco mu, czy co?
- Dobrze się czujesz? - spytał. On sam wszak jest nieśmiały... Ale widocznie bardziej śmiały od Kirisakiego. Jak usiadł na parapecie, to poczuł się już bardziej pewnie. Przynajmniej nie musi tak zadzierać głowy do góry.
- Nie masz przypadkiem teraz zajęć...? - spytał, przekręcając głowę na bok. A może mu w czymś przeszkodził? Pewnie miał coś do zrobienia.
- Dobrze się czujesz? - spytał. On sam wszak jest nieśmiały... Ale widocznie bardziej śmiały od Kirisakiego. Jak usiadł na parapecie, to poczuł się już bardziej pewnie. Przynajmniej nie musi tak zadzierać głowy do góry.
- Nie masz przypadkiem teraz zajęć...? - spytał, przekręcając głowę na bok. A może mu w czymś przeszkodził? Pewnie miał coś do zrobienia.
Re: Korytarz na pierwszym piętrze
- Czuję się dobrze. - warknął Jack niemiło. Wiedział, że jest cały zburaczony, ale po kilku głębszych oddechach mu przeszło.
- Nie, mam okienko... - odparł już przyjaźniej i nagle go olśniło. - O cholera, Alice!
Już wiedział, co miał zrobić. Iść po telefon i napisać do Alice. Dopiero teraz się zorientował, że zupełnie wyleciało mu z głowy.
- Przepraszam, zostawiłem komórkę w szatni, właśnie po nią szedłem. - rzekł - Więc...ee...
Alice, Alice...
- Nie, mam okienko... - odparł już przyjaźniej i nagle go olśniło. - O cholera, Alice!
Już wiedział, co miał zrobić. Iść po telefon i napisać do Alice. Dopiero teraz się zorientował, że zupełnie wyleciało mu z głowy.
- Przepraszam, zostawiłem komórkę w szatni, właśnie po nią szedłem. - rzekł - Więc...ee...
Alice, Alice...
Re: Korytarz na pierwszym piętrze
Ale on się rumieni... Wygląda jak pomidor jakiś. Zabawnie nawet.
- Więc cię nie trzymam... może się jeszcze zobaczymy. - oznajmił z uśmiechem. Już nie pytał, kim jest owa Alice. A może to jego dziewczyna, siostra? Kto wie. Może się jeszcze spotkają, w końcu chodzą do tej samej szkoły. Chłopak jakoś tak go zaciekawił... te zegarki, te rumieńce, wzrost... Może nawet spróbowałby się z nim zaprzyjaźnić.
- Więc cię nie trzymam... może się jeszcze zobaczymy. - oznajmił z uśmiechem. Już nie pytał, kim jest owa Alice. A może to jego dziewczyna, siostra? Kto wie. Może się jeszcze spotkają, w końcu chodzą do tej samej szkoły. Chłopak jakoś tak go zaciekawił... te zegarki, te rumieńce, wzrost... Może nawet spróbowałby się z nim zaprzyjaźnić.
Similar topics
» Korytarz na pierwszym piętrze
» Korytarz na drugim piętrze
» Korytarz na drugim piętrze
» Korytarz
» Korytarz
» Korytarz na drugim piętrze
» Korytarz na drugim piętrze
» Korytarz
» Korytarz
Stay Away! :: Szkoła :: Prawe skrzydło
Strona 1 z 1
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach
|
|