Stay Away!
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Arisee & Naoki Vendell

Go down

Arisee & Naoki Vendell Empty Arisee & Naoki Vendell

Pisanie by Arisee Vendell Czw 01 Sty 2015, 19:08

Part 1. Uroczy Naoś
Wrzesień, 2003 r.

- Mamo, starczy już!
- Ale jeszcze tylko jedno, kochanie!
- Błagam, wystarczy!
- To tylko zdjęcia, nie rozumiem, czemu się tak krzywicie. – Iku Vendell w końcu się poddała i schowała aparat do futerału. Trójka jej dzieci odetchnęła z ulgą.

***

Naoki lubił zdjęcia. Śmiał się do aparatu i wygłupiał, z radością dzierżąc pakunek słodyczy mający mu uprzyjemnić początek czegoś, do czego w tej chwili podchodzi z olbrzymim entuzjazmem, a co z czasem, jak każdego przyzwoitego ucznia zacznie go nudzić i irytować - początek szkolnej edukacji. Choć przyznać należy - co zapewne nie zdziwi nikogo, kto zna go już jakiś czas - że większym entuzjazmem to on w tej chwili obdarzył chyba właśnie słodki pakunek, który otworzyć będzie mógł dopiero po powrocie z rozpoczęcia roku szkolnego.
Nawet słodycze jednak nie zdołały osłabić jego zainteresowania bratem, któremu nie pozwalał się odsunąć ani na trochę i cały czas trzymał za rękę – aby uniemożliwić mu odejście w jakimkolwiek kierunku z młodszym bratem nie związanym. Nie było najmniejszej możliwości, żeby Naoki sam poszedł do szkoły. Jak to w ogóle sam? Że bez Arisee? Kpina jakaś. Kiedy tylko ktoś poruszał ten temat, blondwłosy demonek od razu robił naburmuszoną minę i nie zamierzał słuchać nikogo i niczego. Żaden argument nie miał znaczenia – że to znajdzie sobie kolegów, że będzie się dobrze bawił, że Arisee jest starszy i śmie posiadać swoje obowiązki gdzieś w innym miejscu!
Oczywiście, sześć lat to już poważny wiek, zbyt poważny, by walczył o swoje płaczem i tupaniem. Duży i dojrzały Naoki po prostu nie słuchał wyjaśnień i z uporem trzymał dłoń brata.

***

Arisee za wszelką cenę chciał wykręcić się od zdjęć. Było mu gorąco, kołnierzyk czarnego gakurana wbijał mu się w szyję, świeżo podcięte przez mamę włosy nie chciałby się układać. No i, co najważniejsze, było zdecydowanie za wcześnie. Matka jednak była nieugięta i wygnała wszystkie swoje pociechy przed dom, by zrobić im oficjalną sesję zdjęciową. No przecież to był wyjątkowy rok! Eriko była w ostatniej klasie gimnazjum, on zaczynał gimnazjum, natomiast Naoki po raz pierwszy pójdzie do szkoły. Epokowe wydarzenie, godne przynajmniej jednego albumu.
Arisee przyjrzał się stojącemu obok niego młodszemu braciszkowi. Na plecach miał nowiutki, czerwony tornister, a w ręce ściskał wielką tubę ze słodyczami. Drugą kurczowo trzymał rękę Arisee, jakby bojąc się, że ten gdzieś mu ucieknie.
Początkowo rodzina Vendellów ustaliła, że Eriko i Arisee pojadą na rozpoczęcie roku tramwajem, a rodzice z Naokim samochodem. Najmłodsza latorośl jednak nie chciała o tym słyszeć, wygłaszając swój sztandarowy argument: „Bez braciszka nie idę!”. Trzeba było całkowicie przeorganizować plany, jechać najpierw do podstawówki, aby odstawić Naokiego, a potem szybko pędzić na drugi koniec miasta, do gimnazjum pozostałej dwójki.
Większość pierwszoklasistów i ich rodziców już zebrała się na dziedzińcu. Część pierwszaków była przestraszona i z uporem maniaka trzymała się maminych spódnic. Naoki za to podskakiwał wesoło i szczebiocąc coś z wielkim uśmiechem na twarzy.
- Naoki, posłuchaj. – Arisee przytrzymał na chwilę braciszka, kiedy ten prawie wpakował się przez nieuwagę na stojak dla rowerów. – Mama z tatą pójdą z Tobą do klasy, dobrze? Ja z Eriko musimy już jechać do swojej szkoły. Dobrze? – uśmiechnął się, mając nadzieję, że jemu uda się przemówić bratu do rozsądku. – Potem przyjedziecie do nas i zobaczysz moją szkołę.

***

Na to pytanie paść mogła tylko jedna odpowiedź i Arisee mógł znać ją jeszcze przed tym, jak dziecięce usta braciszka wykonały dość szybki ruch, wymawiając krótkie, trzyliterowe słowo, a dopiero po chwili przerwy rozwijając je w odrobinę dłuższą wypowiedź.
- Nie. - jeśli ktoś w tej rodzinie miał odziedziczyć ojcowską stanowczość, w tej chwili można było się spodziewać, że będzie to właśnie Naoki. Mocno zaciśnięte usta, duże oczy jakby mówiące „a spróbuj się zbuntować!” i małe, delikatne dłonie zaciskające się coraz mocniej. Delikatne, dziecięce rysy twarzy w jednej chwili stały się jakby bardziej napięte, zupełnie jakby sześciolatek nagle dojrzał o kilka lat.
- Mówiłeś, że tam jest fajnie, więc chodź ze mną to będziemy razem. - dopowiedział zadziwiająco pewnym tonem, zdradzającym początki mającej się jeszcze rozwinąć oślej niemal upartości chłopca. - Mama mówiła, że nie można być za starym na uczenie się, pytałem jej. Więc nie możesz mieć za dużo lat, to by było bez sensu. - dodał z absolutnym przekonaniem o słuszności własnych słów.  

***

Dzięki mamo za pomoc. – spojrzał najpierw na Rodzicielkę, która w tej chwili była bardziej zajęta swoim aparatem niż problemem starszego syna. A potem znowu na Naosia, który nadął się i widać było, że łatwo nie da się przekonać do zmiany zdania.
- Wiesz, no… mama ma rację… tak jakby. – wydukał. – Prawda, że trzeba się uczyć cały czas, ale trzeba iść na przód. Czyli uczyć się cały czas czegoś nowego. Ja już jestem za stary nie na naukę, ale na rzeczy, które ta szkoła uczy. Zobacz. – pokazał bratu stojące dookoła dzieci. – One wszystkie są w Twoim wieku. Będziecie się razem uczyć pisać, czytać, liczyć. Będziecie jeździć razem na wycieczki, przygotowywać razem festyny i robić masę innych fajnych rzeczy. Ja jestem od Was starszy, więc muszę uczyć się innych rzeczy. W swoim czasie też będziesz się ich uczył. Co nie znaczy, że już zupełnie nie będziemy spędzać ze sobą czasu. Będziemy robić razem lekcje, a potem grać w gry, hm? Ale do szkoły, na lekcje, musisz niestety chodzić sam. Ja mogę jedynie Cię odprowadzać, życzyć Ci miłego dnia, a potem po Ciebie przychodzić. Co Ty na to?
Liczył, że braciszek zrozumie. Inaczej spóźni się na własne rozpoczęcie roku.

***

- Alee... ale ja chcę z tobą... - próbował burczeć chłopiec, w końcu jednak ojciec spojrzawszy na zegarek postanowił przerwać wydłużające się pożegnanie. Podszedł do dwójki swoich synów i poczochrał młodszego, łapiąc go za dłoń i tym samym zmuszając, by puścił rękę Arisee.
- Koniec marudzenia, czas na lekcje, bo Arisee spóźni się przez ciebie i będzie miał kłopoty już pierwszego dnia. - powiedział. Naoki najwidoczniej nie miał najmniejszego zamiaru tak łatwo odpuszczać, jednak silna ojcowska dłoń bez dalszych pytań bezczelnie zaczęła ciągnąć go w stronę wejścia, ignorując wszelki bunty i informacje o tym, jak bardzo okropnym i paskudnym człowiekiem jest jej właściciel.
Niezadowolony i naburmuszony do granic możliwości Naoki dał się wciągnąć na korytarz. Nawet dość szybko udało mu się zapomnieć o całej złości – ta ustąpiła miejsca zaciekawieniu, jakie wymalowało się na jego buzi. Oglądał ciekawsko tablice z pracami innych uczniów, drzwi, za którymi kryły się sale i wreszcie dał się doprowadzić na miejsce zbiórki pierwszoklasistów, którzy w większości także stali jeszcze z rodzicami.

***

- Ja wiem, że być chciał ze mną, ale to teraz niemożliwe. – jęknął cicho widząc, że jego argumenty odbijają się od Naosia jak od ściany.
W końcu jednak na scenę wkroczył ojciec, kończąc łzawą scenę pożegnania i niemal siłą ciągnąć młodszego syna w kierunku szkoły. Z czego ten ostatni zadowolony nie był. Arisee tylko pomachał bratu na pożegnanie i krzyknął jeszcze tylko ‘powodzenia’, po czym chwycił siostrę za łokieć i razem popędzili do gimnazjum.
- Normalnie robisz za etatową niańkę. – Eriko uśmiechnęła się perfidnie. – Aż boję się myśleć, co będzie, jak pójdziesz na studia i wyprowadzisz się z domu.
- Cicho bądź. – mruknął rozeźlony, poprawiając torbę na ramieniu i rozpinając drażniący go kołnierzyk. – Naoki jest uroczy w tym swoim przywiązaniu. Mam jednak nadzieję, że trochę mu minie do tego czasu. – westchnął. – No i mam nadzieję, że spodoba mu się szkoła.

***

Pierwszy dzień w szkole nawet bez starszego brata pod ręką okazał się całkiem fajny. Kiedy tylko wszyscy rodzice odeszli, oczy wszystkich siedmiolatków i Naokiego zwróciły się w stronę nauczycielki, która rozdała im plany zajęć i kazała przykleić na pierwszej stronie zeszytów i absolutnie nie zgubić.
Po kilku minutach jednak coraz trudniej było jej skupić uwagę klasy na sobie, dzieci zainteresowane dużą ilością rówieśników były bardziej zaciekawione sobą wzajemnie. Niektórzy cisi, inni, jak sam Vendell radośni i rozgadani. Już pierwszego dnia można było stwierdzić, kto zapowiada się na klasowego szaraczka, a kto będzie najwięcej rozrabiał.
Naoki wyszedł z klasy z szerokim uśmiechem na ustach, nadal trzymając w rękach słodycze, którymi absolutnie nie miał zamiaru się z nikim dzielić. Oddał czekającemu przed klasą tacie zeszyt, z poważną miną informując go, że pani zabroniła go gubić i dał się zaprowadzić do domu, gdzie czekał na powrót siostry i brata. Temu drugiemu odstąpił nawet jednego batonika ze swojego pakunku zaraz po tym, jak skacząc dookoła opowiedział mu o tym, jak wyglądała klasa i powiedział, ile osób poznał! Tak, to był zdecydowanie przyjemny początek szkoły.
Arisee Vendell
Arisee Vendell

Wzrost : 170
Zawód : Nauczyciel chemii
Age : 33

https://stayaway.forumpolish.com/t168-arisee-vendell

Powrót do góry Go down

Arisee & Naoki Vendell Empty Re: Arisee & Naoki Vendell

Pisanie by Arisee Vendell Sob 03 Sty 2015, 18:09

Coming out
Styczeń 2009

- Ariś, skarbie, z kim pójdziesz na bal? – niby mimochodem spytała matka przy rodzinnym stole. Powodując tym samym niekontrolowany atak kaszlu u swojego starszego syna.
- Co? – wydusił Arisee, po szaleńczym kaszlu.
- No kiedy wreszcie przedstawisz nam swoja partnerkę na bal kończący liceum? Bo jakąś na pewno masz, prawda Skarbie?
- Nie bardzo. – wydusił cicho. Zupa nagle przestała mu smakować, więc tylko mieszał w niej łyżką.
- Ale na pewno jest jakaś, która Ci się podoba. – matka nie dawała za wygraną. – Nie wstydź się, Ariś, tylko ją zaproś!
- Nie bardzo. – powtórzył jeszcze ciszej.
- To weź mnie! – Naoki niemal podskoczył na krześle. – Ja pójdę z Tobą! Będzie fajnie. Będziemy razem i będzie mnóstwo jedzenia.
- Nie bądź głupi.– Eriko pacnęła brata w głowę. – Na takie imprezy nie zabiera się dwunastoletnich brzdąców.
- Ale nie ma w Twojej klasie żadnej dziewczyny, którą byś lubił tak bardziej? – Iku drążyła temat, nie przejmując się kłótnią dwójki pozostałych dzieci.
- Nie.– coraz mniej mu się podobała ta dyskusja. – Możemy zmienić temat?

***

- Sama jesteś brzdąc. Ja pójdę z Arisee i będziemy się super bawić bez żadnej baby! - Naoki uśmiechnął się wesoło. Był w tym wieku, w którym chłopcy niby nadal wolą swoje towarzystwo i uznają dziewczynki za dziwną rasę z którą nie ma się w co bawić, ale wielu już zerka w ich stronę bardziej ciekawsko, podchodzi, odnajduje wspólne tematy. Naoki zdecydowanie do tej grupy jeszcze nie należał i nie trzeba być mistrzem obserwacji, by dojść do takiego wniosku.
- Możemy. Po prostu bardzo chciałabym wiedzieć, gdyby mój synek znalazł sobie jakąś uroczą partnerkę. - mama niby odpuszczała, ale w naturalny dla siebie sposób nie chciała całkowicie dać za wygraną. Nie naciskała mocniej, ale przyglądała się Arisee w taki sposób, jakby widziała go już na ślubnym kobiercu z jakąś piękną kobietą u boku.

***

- No to go zmieńmy. – powiedział cicho. Nie chciał roztrząsać swojego życia uczuciowego przy stole.
- Narobiłbyś mu tylko wstydu. – odcięła się Eriko. Nie będzie ją jakiś dwunastoletni smarkacz pouczał. – Zresztą na tego typu imprezę idzie się z dziewczyną. A nie z młodszym bratem.
- Możemy już zostawić ten temat w spokoju i zająć się obiadem? – poprosił cicho Arisee.
- Czy ty w ogóle miałeś kiedyś jakąś dziewczynę?
No ładnie. Jeśli do dyskusji włączył się ojciec, było źle.
- Właśnie, kochanie. Dobre pytanie. Ariś, ja wiem, że jesteś nieśmiały, ale masz już osiemnaście lat. Na pewno interesowałeś się już TYMI sprawami. – starała się mówić jak najbardziej pokrętnie, ze względu na młodszego syna. Bądź co bądź, było on jeszcze w podstawówce.
- Albo jesteś gejem.– Eriko rzuciła to mimochodem, jakby chciała zażartować z brata.
Nie udało się. Arisee najpierw wytrzeszczył oczy, później wbił w siostrę mordercze spojrzenie, a na sam koniec zaczerwienił się tak intensywnie, że kolor jego policzków idealnie współgrał z jedzoną zupą pomidorową.
- Oj. – siostra dopiero zrozumiała swój błąd w kalkulacjach. Ale było już za późno. Cała rodzina wgapiała się w starszego syna, a przy stole nagle zapadła niezręczna cisza.
- Arisee, to prawda? – zapytała mama.
- Prawda. – wymruczał. Teraz już nie było sensu niczego ukrywać. Chociaż bał się jak cholera reakcji rodziny na tę rewelację. Szczególnie ojca. – Jestem gejem.

***

Oczy Naokiego zrobiły się wielkie jak spodki. Pierwsze, czego Naoki dowiedział się o gejach, zanim jeszcze w ogóle przyszło mu do głowy spytać "o co tak właściwie chodzi" było to, że to coś ośmieszającego, czego trzebaby się wstydzić, skoro ludzie czasem w żartach, dokuczliwie tak się nazywają, denerwują. Kiedy zrozumiał, kto to jest, nie obeszło go to szczególnie, na pewno nie była to rzecz warta poświęcania swojej uwagi podczas, gdy dookoła jest tyle ciekawszych tematów. Teraz jednak poczuł się dziwnie na myśl, że ktoś miałby być tak ważny dla jego brata i była to może bardziej nawet zazdrość o uwagę Arisee, niż faktyczny wstręt.
Inna rzecz, że Naoki nie do końca wyrósł z "o fuj, ona mu daje buziaka", którego "on mu daje buziaka" było wyższym poziomem, kiedy pomyślał o swoich kolegach.
- To ohydne. - mały blondyn przerwał panującą od dobrych kilku sekund ciszę i skrzywił się nieprzyjemnie.
Po raz pierwszy w swoim życiu spojrzał na brata ze szczerą niechęcią.

***

- Naoki? – tylko tyle udało mu się wykrztusić . Spodziewał się bardziej szlochów mamy i krzyków ojca. Nie był natomiast gotowy na „to ohydne” z ust młodszego braciszka, który tak bardzo był do niego przywiązany. Na niechętne i wręcz nieco pogardliwe spojrzenie także nie był przygotowany. Aż zrobiło mu się zimno.
- Arisee, kochanie… - Iku usiłowała jakoś wybrnąć z niezręcznej sytuacji.
- Naoki, idź na górę do pokoju. – zarządził ojciec. Widać było, że chce ze starszym synem przeprowadzić poważną rozmowę, która zdecydowanie nie była przeznaczona dla uszu dwunastolatka. Arisee tylko nie wiedział, jak ona będzie przebiegać.
- Tato! Nie bij go! – Eriko zerwała się z miejsca, podbiegła do brata i go przytuliła.
- Nie będę go bić, Eri. Nie dramatyzuj. Chcę z nim tylko porozmawiać.

***

- Wybij mu to z głowy.
Burknął Naoki, nie spuszczając przez chwilę spojrzenia ze starszego brata.  Dopiero po chwili wstał i odsunął, ruszając grzecznie do pokoju,  odprowadzony niepewnym spojrzeniem matki, której chyba jego zachowanie  nie spodobało się bardziej, niż to, co Arisee im oznajmił.
Zamknął drzwi do swojego pokoju i poczuł się dziwnie. Nie chciał myśleć o  tym, co dopiero usłyszał, nie podobało mu się, poczuł dziwną złość na  Arisee. Całe życie uczył się dookoła, że to nienormalne, nienaturalne,  niewłaściwe, a teraz własny brat oznajmia mu coś takiego.
Nie mógł nawet przez chwilę z resztą pobyć z własnymi myślami, kiedy do pokoju weszła Eriko.
- Jak mogłeś powiedzieć coś takiego?
Spytała z wyraźną złością.
- Przecież to jest obleśne! I nienormalne. - założył ręce na piersi, patrząc wyzywająco na siostrę. Teraz już nie odejdzie od swojego zdania nawet z czystej przekory.

***

- NAOKI! – wrzasnęła wściekła Eriko, która jako jedyna zareagowała na ewidentnie niegrzeczną i opryskliwą odpowiedź braciszka. Zaraz też puściła Arisee i pobiegła schodami do góry.
Arisee został z rodzicami sam. Był strasznie zdenerwowany. Ręce mu się trzęsły, gdy tarmosił nieszczęsną grzywkę.A patrząc na niedojedzoną zupę stojącą na stole, aż zrobiło mu się niedobrze.
- Także… - ojciec odchrząknął, a Arisee niemal podskoczył na krześle. - … od kiedy wiesz… o tym? – widać było, że nie był przygotowany do tej rozmowy.
- Tak dwa lata. Od początku liceum mniej więcej.
- I dopiero nam o tym mówisz? Ariś… - mama była wyraźnie zawiedziona.
- Nie wiedziałem, jak to powiedzieć. No i bałem się Waszej reakcji. – wyznał.
- A masz… chłopaka? – widać było, że ciężko przechodzi mu to przez gardło.
- Nie. – odparł po prostu.
Iku wstała z krzesła i przytuliła syna.
- Kotuś, nie ważne, że interesujesz się chłopcami, a nie dziewczynami. Mamusia zawsze będzie Cię kochać tak samo. Tatuś też, prawda? – posłała mężowi spojrzenie a’la „Spróbuj się wyprzeć własnego dziecka, to nie ręczę za siebie”.
- Pewnie, że tak. Tylko daj mi to przetrawić. A co do Ciebie, Arisee…
Potem nastąpiła prawie półgodzinna tyrada, że ma nie podejmować pochopnych decyzji, starych pryków i zboczeńców ma omijać z daleka, w ogóle 10 razy przemyśleć, zanim się z kimś zwiąże, a tym bardziej, zanim pójdzie z kimś do łóżka. I kiedy wreszcie ojciec go puścił, był skołowany, jak jeszcze nigdy. Teraz chciał porozmawiać z Naokim. Poszedł do góry i zapukał do drzwi, zza których słychać było krzyki dwójki rodzeństwa.

***

- To twój brat. Nie możesz tak o nim mówić. Z resztą dopiero co wszystko robiłeś z nim, jemu o wszystkim mówiłeś, a teraz co? Ma być obleśny, bo zakocha się inaczej, niż tobie by się podobało?
Warknęła rozwścieczona... i kłótnia trwała w najlepsze do momentu, kiedy dwójka awanturującego się rodzeństwa nie dosłyszała pukania do drzwi. Naoki podszedł i otworzył pewien, że to mama przyszła z zamiarem uciszenia ich i, kiedy zobaczył Arisee, nie bardzo wiedział jak zareagować. Po prostu cofnął się spowrotem wgłąb pokoju, nie odzywając się, bo i skoro Arisee tu przyszedł, to niechże mówi po co.

***

Żołądek Arisee wykonał gwałtowny podskok, kiedy to brat niemalże bez słowa wpuścił go do pokoju, nie zaszczycając go nawet jednym spojrzeniem. Wszedł jednak do środka, z zamiarem... no właśnie, jakim? Wyjaśnienia? Proszenia o zrozumienie?
Uśmiechnął się niepewnie do stojącej na środku wściekłej i zaróżowionej z emocji Eriko.
- Możesz nas zostawić na chwilę?
Siostra tylko kiwnęła głową, rzuciła jeszcze młodszemu z braci wściekłe spojrzenie i wyszła z pokoju, zamykając za sobą drzwi.
- Nao.... - zaczął niepewnie. - Wyjaśnisz mi coś? Tak strasznie Cię ubodło, że jestem gejem? Dlaczego? Powiesz mi? - odezwał się cicho.

***

Patrzył, jak Eriko wychodzi. Nie przejmował się jej nerwami, to nie było nic nowego, ani wyjątkowego. Ot tak, kolejka kłótnia, za tyzień jej minie. To Arisee się martwił, tym, co było między nimi i, co przynajmniej w oczach samego Naokiego zostało w tej chwili niemal zadeptane.
To o Arisee dowiedział się czegoś, co całkowicie zmieniło obraz starszego brata w oczach dwunastolatka.
- To nienormalne. Ludzie się wyzywają od gejów! Nie możesz jednym być. Ich podobno nawet nie ma, to tylko jakieś dziwne odchyły. Po prostu, coś ci się pomieszało. Może rodzice zabiorą cię do psychiatry i to naprostują. - ostatnie zdanie dodał z wyraźnie dosłyszalną nadzieją. Chciał pomóc bratu. Odzyskać to, co w nim widział.

***

Pokręcił głową na słowa braciszka.
- To tak nie działa, Naoki. - odparł smutno. - Wiem jak ludzie na to patrzą, co o tym sądzą. Wierz mi, przez długi czas też myślałem, że dzieje się ze mną coś niedobrego, że jestem chory czy coś. Ale... ja po prostu taki jestem. I żaden lekarz czy lekarstwa nic tu nie pomogą.
Miał nadzieję, że chłopiec zrozumie. Że nie odtrąci go przez fakt, że nie podobają mu się dziewczyny tylko chłopacy. Był przecież jego ukochanym młodszym braciszkiem. Nie mógł go stracić.
- Proszę, zrozum to.

***

- Jesteś po prostu chory. Powinieneś to leczyć i uciekając od  tego robisz tylko sobie krzywdę. Idź do jakiegoś psychiatry, psychologa, cokolwiek i będzie okej.
Odpowiedział niezadowolony, zaciskając dłonie. Nie podobało mu się, że brat zwyczajnie nie chce pozwolić jakiemuś specjaliście sobie pomóc. Był w stanie zrozumieć, że Arisee ma problem, ale jednocześnie chciał go zażegnać i nie pojmował, czemu Arisee mu odmawia.
- Zrób z tym coś. Chyba, że chcesz taki być.
Prychnął i spojrzał w twarz brata wyzywająco.

***

- Homoseksualizm to nie choroba, Naoki. - powiedział nieco ostrzej niż powinien. Zaraz jednak odetchnął dwa razy i kontynuował już łagodniejszym tonem.
- Gdybym miał wybór, pewnie, że nie chciałbym taki być. Mieć żonę, dzieci, normalną rodzinę. Ale wyboru nie mam. Pewnie, mogę się związać z jakąś kobietą, ale to będzie nie tylko oszukiwanie jej, co oszukiwanie samego siebie. Dwa lata oswajałem się z tą myślą. Uwierz, nie było mi łatwo. I jest mi strasznie źle, że nie chcesz, nie możesz mnie takiego zaakceptować.
Zwarł się na chwilę z nim wzrokiem, ale nie dał rady i odwrócił głowę. To był pierwszy raz, kiedy Naoki patrzył na niego z taką złością i niemal pogardą.

***

- Jesteś słaby i głupi, to wszystko. Mógłbyś szukać pomocy, ale przez wrodzone lenistwo ci się nie chce i tyle. - odpowiedział, nie kryjąc zawodu i wyminął brata, wychodząc z pokoju i jednocześnie kończąc tę dyskusję. Nie miał ochoty dłużej rozmawiać na ten temat. Nikt raczej nie miał szans go przegadać, Naoki nawet nie miał ochoty z nikim więcej rozmawiać, skoro najwidoczniej rodzice zwyczajnie sobie odpuścili. Wyszedł z domu. Nie daleko, na ławkę, w jakiekolwiek miejsce, gdzie mógł choć chwilę pobyć sam. Zrobiło mu się przykro, ale nie potrafił zareagować inaczej.

***

To zabolało i to mocno.
Już otwierał usta, żeby coś powiedzieć, jeszcze raz spróbować wyjaśnić. Jednak Naoki minął go bez słowa, a po chwili na dole trzasnęły drzwi wejściowe.
Skołowany Arisee nie miał więc innego wyjścia, jak tylko zakończyć rozmowę. Poszedł więc do swojego pokoju i rzucił się na łóżko. Za chwilę przyszła mama, żeby dowiedzieć się, co się stało. Arisee nie potrafił jednak wykrztusić z siebie ani słowa. Pokiwał tylko smętnie głową, a kiedy matka wyszła, po raz pierwszy od dobrych kilku lat się rozpłakał. Z bezsilności i smutku, że jedyną osobą, która nie mogła go zaakceptować, był jego ukochany młodszy braciszek.
Arisee Vendell
Arisee Vendell

Wzrost : 170
Zawód : Nauczyciel chemii
Age : 33

https://stayaway.forumpolish.com/t168-arisee-vendell

Powrót do góry Go down

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach